sobota, 19 maja 2018

"To jest już koniec, nie ma już nic..."

Coś się kończy, a coś się zaczyna.

Naszła mnie pewna refleksja...

Chwilę temu pożegnałam ostatni rok w technikum. Był on ciekawy pod wieloma względami. Ostatni raz byłam ze swoją "pełną" klasą, wychowawcą  i murami szkoły. Wyszłam jako inny człowiek. Jako "dorosły" człowiek. 
Patrząc z perspektywy czasu nie były to złe cztery lata. Były one... dobre, tak po prostu dobre. Mimo śmiechu, łez, radości, żalu, tęsknoty było fajnie. Mimo tego, że każdy z nas był inny, miał różne poglądy inne cele i plany na przyszłość dało radę. Dziś uznałam, że cofnęłabym się do tych wspólnych lat. A teraz... co będzie dalej?

Dzięki obranej już drodze, pełnej róż i kolców utwierdzam się w przekonaniu, że nic nie poszło na marne. Dałam radę, wycisnęłam te 101% z siebie. Mogę powiedzieć, że jestem dumna z siebie. Wstawałam, robiłam (robię) niesamowite rzeczy, przetrwałam i szłam spać. 

Życzę Wam udanej przyszłości. Pamiętajcie, że to co mieliście zrobić jutro wykonajcie to dzisiaj, czy coś w ten deseń.

Maturzyści, a w zasadzie już tylko dorośli, jak tam po maturze? Ja trzymam za siebie i za was kciuki. Oby się udało! 

A Wy, ja wspominacie ostatni raz ze swoją klasą?

Ahoj przygodo! 

Ściskam mocno. 

Chciałabym dodać jakiś fajny obrazek, ale ni cholera nie mam weny...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz